Zarówno Nieciecza, jak i Arka, do szlagieru 5. kolejki I ligi przystąpiły bez zaskoczeń w wyjściowych zestawieniach. Ireneusz Mamrot mimo powrotu do kadry meczowej Adama Marciniaka, na lewej flance defensywy zdecydował się postawić od pierwszej minuty na Jakuba Wawszczyka, który zagrał dobry mecz przeciwko Miedzi. Gospodarze chcieli kontynuować swoją passę zwycięstw bez straconej bramki, z kolei Arkowcy zamierzali przełamać niekorzystny bilans meczów w Niecieczy, gdzie dotąd nie udało im się zwyciężyć.
Pierwszą groźną okazję żółto-niebiescy stworzyli sobie już w 3. minucie. Po akcji Młyńskiego z Wawszczykiem i interwencji obrońców gospodarzy do piłki dopadł Letniowski, jednak z jego strzałem poradził sobie Loska. W kolejnych minutach Arkowcy blokowali uderzenia Wlazły i Misaka. Z przodu szarpać próbował aktywny Żebrowski, ale prawoskrzydłowemu gdynian brakowało dokładności w ostatnim podaniu. Stefanik i Młyński oddawali strzały sprzed pola karnego - wciąż bez konkretnego efektu. Pod koniec pierwszej połowy Żebrowski doznał kontuzji barku i musiał przedwcześnie opuścić boisko - jeszcze przed przerwą zastąpił go Siemaszko. Pierwsze 45 minut nie przyniosło kibicom wielu emocji, a wręcz wyraźnie rozczarowało.
Początek drugiej części gry to niecelne próby Młyńskiego i Dei. Potem nastąpiły kolejne minuty chaosu. Wyłonił się z niego dopiero sparowany przez Loskę strzał z rzutu wolnego Drewniaka w 67. minucie. Nie ożywiło to jednak obrazu spotkania - Letniowski i Jovanović wrócili do tradycji uderzeń poza światło bramki. Na emocje trzeba było czekać do samej końcówki meczu. W 89. minucie Arkowcy próbowali przedrzeć się lewą stroną boiska. Piłkę gospodarzom odebrał Wolsztyński, pociągnął z nią kilka metrów, po czym strzelił po ziemi sprzed szesnastki. Napastnik żółto-niebieskich złapał Loskę na wykroku, a futbolówka zatrzepotała w siatce. Po objęciu prowadzenia w takim momencie wydawało się, że skoro na boisku przez 90 minut nie działo się praktycznie nic, to Arkowcy nie będą mieli problemu z dowiezieniem wyniku. Można się jednak było na takiej opinii przejechać. W czwartej minucie doliczonego czasu gry w polu karnym żółto-niebieskich poważnie się zakotłowało, ale Kajzer był na posterunku. Sędzia Opaliński nie chciał kończyć zawodów, a dwie minuty po tym incydencie Kajzer instynktownie sparował piłkę na poprzeczkę, ta wróciła w pole bramkowe podopiecznych Mamrota, ale jakimś szalonym zbiegiem okoliczności udało im się uniknąć utraty gola. Po chwili arbiter z Legnicy gwizdnął po raz ostatni. Arka po bramce Rafała Wolsztyńskiego po raz pierwszy w swojej historii wywiozła komplet punktów z Niecieczy!
Ireneusz Mamrot błyskawicznie zbudował w Gdyni wyśmienicie funkcjonujący mechanizm. Arka znów wygrała, tym razem przełamując fatum na szalenie trudnym dla siebie terenie. W czterech meczach I ligi żółto-niebiescy zanotowali cztery zwycięstwa. Wrócili też na fotel lidera tabeli (przynajmniej po piątkowych potyczkach). We wtorek o 20:40 Arkowcy podejmą w Gdyni GKS Tychy.
KS Nieciecza - Arka Gdynia 0:1
Bramka: Wolsztyński 89'
Nieciecza: Loska - Grzybek (78' Wasielewski), de Amo, Putiwcew, Grabowski - Stefanik, Wlazło, Misak (63' Zeman), Żyra (63' Jovanović), Gergel - Orzechowski (71' Snopczyński).
Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Kwiecień, Danch, Wawszczyk - Żebrowski (44' Siemaszko), Deja, Drewniak, Letniowski (73' Mazek), Młyński - Jankowski (79' Wolsztyński).
Żółte kartki: Grzybek - Letniowski, Drewniak, Marciniak (rezerwowy).
Sędziował: Marek Opaliński (Legnica).
Frekwencja: 1692.