W cieniu toczącej się za wschodnią granicą Polski wojny rozgrywki wznawia I liga. Żółto-niebiescy wracają do akcji po 82 dniach przerwy od piłkarskich emocji. Czy w tym czasie nabrali apetytów na seryjne wygrywanie? Oby tak było, bo tylko permanentne podnoszenie z murawy kompletu oczek jest w stanie pociągnąć ten zespół w kierunku awansu. Ekstraklasa po rundzie jesiennej stanowi dla gdynian wizję bardzo odległą, ale wciąż warto mieć ją przed oczami i nie tracić z horyzontu. Na inaugurację nie można było sobie zaplanować bardziej spektakularnego spotkania. W hicie I ligi w piątek o 20:30 Arka zmierzy się na wyjeździe z Widzewem Łódź.
Gospodarze piątkowej potyczki zdecydowane aspiracje do awansu meldowali już przed sezonem. Początek kampanii te ambicje potwierdził, bo czerwono-biało-czerwoni długo byli z przodu i wyglądali najlepiej w stawce. W wyniku zmęczenia materiału nadeszło jednak wypalenie i kryzys, przez co po rundzie jesiennej łodzianie nie są wyraźnym liderem (na co jeszcze we wrześniu się zapowiadało), a tracą pięć punktów do prowadzącej Miedzi Legnica. Z drugiej strony podopieczni Janusza Niedźwiedzia mają cztery oczka przewagi nad trzecią Koroną Kielce – trzeba przyznać, że to pozycja idealna do ataku w rundzie rewanżowej. Piłkarze z al. Piłsudskiego dopiero w minioną sobotę wrócili z tureckiej Alanyi, gdzie w jednym ze sparingów potrafili zremisować z Unionem Berlin 0:0 – choć powiedzmy sobie szczerze: mecze kontrolne nie są miarodajnym probierzem dyspozycji, a forma przed inauguracyjnym starciem po przerwie zawsze stanowi niewiadomą. Wiadomo jednak, że przed Arkowcami cholernie trudne zadanie – Widzew w tym sezonie jeszcze na własnym biosu nie przegrał i legitymuje się bilansem 8 zwycięstw i 2 remisów. Jesienią ten zespół brylował przede wszystkim w ofensywie – strzelił 35 goli, co było wynikiem tylko o jedną bramkę słabszym od najlepszej w tym aspekcie Miedzi. Niedźwiedź stawia na spektakularny, widowiskowy styl gry i show dla kibiców. Pomaga w tym dyscyplina taktyczna i świetne przygotowanie motoryczne (łodzianie bazują na nim w takiej skali, że kiedy w drugiej fazie rundy pojawiło się zmęczenie, automatycznie opadł poziom uzyskiwanych rezultatów). Czerwono-biało-czerwoni występują w systemie 3-5-2, ale ich wahadła są usposobione dość ofensywnie, przez co bocznym zawodnikom zdarza się nie nadążyć z powrotem do obrony. Zimowe okienko transferowe nie było przy Piłsudskiego trzęsieniem ziemi, a jedynie kosmetyką. Z klubu odeszli Filip Becht, Mateusz Malec, Abdul Aziz Tetteh i Paweł Tomczyk, ale ten kwartet i tak odgrywał marginalną rolę w poczynaniach drużyny Niedźwiedzia. W ich miejsce w Łodzi pojawili się Bartłomiej Pawłowski ze Śląska Wrocław oraz dwóch zawodników z norweskiego Sanderfjordu, siódmej ekipy minionego sezonu tamtejszej ekstraklasy. Mowa tu o austriackim stoperze Martinie Kreuzrieglerze i norweskim ofensywnym pomocniku Kristofferze Hansenie, który w zakończonych rozgrywkach (toczonych systemem wiosna-jesień) wykręcił 7 goli i 8 asyst. Obaj są pewniakami do pierwszej jedenastki. W bramce stanie w piątek Jakub Wrąbel, w obronie partnerować Kruzrieglerowi będą Paweł Zieliński i Krystian Nowak (albo Tomasz Dejewski, jeśli dojdzie do pełnej dyspozycji po urazie). Na prawym wahadle prawdopodobnie obejrzymy Karola Danielaka, na lewym na pewno Radosława Gołębiowskiego, który będzie pełnił funkcję młodzieżowca. Środek pola to jeden z najlepszych piłkarzy rundy jesiennej w I lidze Marek Hanousek na ,,szóstce” oraz ustawieni wyżej Dominik Kun oraz Hansen, a na szpicy zapowiada się na występ Matii Montiniego, za którego plecami operować powinien Pawłowski. Za kartki pauzuje Bartosz Guzdek, kontuzjowani są Juliusz Letniowski, Mateusz Michalski, Filip Zawadzki i Adam Dębiński. Kluczowe dla Arki będzie odcięcie Widzewowi wahadeł i zepchnięcie go do własnej strefy obronnej, bo kiedy RTS jest naciskany i znajduje się pod presją, to łatwiej o popełnianie błędów.
Arka przystępuje do nowej rundy w charakterze lidera tabeli wszech czasów I ligi. Zespół nie wyjeżdżał na obóz zagraniczny, skończyło się na zgrupowaniu w Kleszczowie – a zatem w tym samym województwie, w jakim przyjdzie gdynianom zainaugurować wiosnę. W dziewięciu sparingach żółto-niebiescy zanotowali 6 zwycięstw, 1 remis i 2 porażki, ale spotkania kontrolne niespecjalnie różnią się od zwykłych jednostek treningowych, a zatem wyciąganie wniosków na ich podstawie mija się z celem. Transfery gdyńskich działaczy na papierze wyglądają co najwyżej przeciętnie. Z klubu odeszli podstawowi boczni obrońcy, Arkadiusz Kasperkiewicz i Luis Valcarce, oraz napastnik pierwszej jedenastki Maciej Rosołek. Oprócz nich znad morza ewakuowali się również Adam Danch, Nestor Gordillo i Damian Ślesicki. Czy te dziury w podstawowym składzie udało się załatać środkowym obrońcą Gordanem Bunozą i lewym defensorem Piotrem Zmorzyńskim? Na to pytanie odpowiedź pozostawiamy Państwu oraz boisku, które jak zwykle zweryfikuje wszystkie prognozy. Po prawej stronie formacji obronnej zapowiada się na występy 38-letniego Pawła Sasina albo jednego z piłkarzy młodszych od niego o równe 20 lat: Jerzego Tomala lub Kasjana Lipkowskiego. Ten ostatni, wraz z Jakubem Staniszewskim, w ostatniej chwili został dokooptowany do kadry zgłoszonej do rozgrywek. Na początku rundy w składzie żółto-niebieskich zabraknie kontuzjowanego Daniela Kajzera, ale tak krawiec kraje, jak mu materiału staje – trzeba zrobić wszystko, co w tych warunkach możliwe, żeby jak najdłużej bić się o możliwość gry o awans. Zimą testowany był system z trójką defensorów i wahadłami, więc drużyna jest przygotowana na rywalizowanie w dwóch strategiach. Jesienią przeciwko Widzewowi Arka zagrała najlepszy mecz w rundzie, w drugiej połowie całkowicie dominując rywala i pokazując kilka zagrań spektakularnych piłkarsko. Skończyło się na wyniku 3:1, a strzelec dwóch goli Olaf Kobacki niemiłosiernie kręcił młodym Radosławem Gołębiewskim – liczymy na powtórkę w Łodzi. Swój udział w grze musi jednak mieć też drugi z bohaterów sierpniowego starcia, były Widzewiak Karol Czubak. Bilans spotkań między obiema drużynami jest równiutki – 7 zwycięstw Arki, 13 remisów, 7 triumfów łodzian. W piątek późnym wieczorem te cyferki przechylą się ku jednej z szal. Podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza wspierać będzie zapełniony do ostatniego miejsca sektor gości. Jeżeli dodamy do tego maksymalną frekwencję po stronie miejscowych, na trybunach zapowiada się atmosfera wielkiego meczu. Przed startem rundy wiosennej gdynianie plasują się na 7. miejscu w tabeli I ligi, ale tracą tylko punkt do strefy barażowej. Naprawdę jest, o co walczyć.
Wydarzenia za wschodnią granicą Polski sprawiły, że piłka nożna zeszła na dalszy plan. Mimo wszystko trzeba konsekwentnie wywiązywać się ze swoich codziennych obowiązków. Mamy nadzieję, że Arkowcy podejdą do piątkowego starcia na maksymalnym poziomie koncentracji i zadziorności. W tym sezonie jest jeszcze wiele do wygrania. Runda wiosenna jest długa, a najważniejsze potyczki w tym roku dopiero przed nami. Walka trwa. Hej, Arka gol!