Długo zapowiadało się na piłkarskie święto na Stadionie Śląskim. Na boisku zmierzą się ze sobą dwie drużyny twardo rywalizujące o awans do Ekstraklasy, a na trybunach miała pojawić się olbrzymia grupa żółto-niebieskich fanatyków udzielających gospodarzom korepetycji z intensywnego dopingu przez cały mecz. Miejscowym w ostatniej chwili odwidziało się podjęcie rękawicy z gdynianami i w kuriozalnych okolicznościach zablokowali oni trójmiejskiej publiczności możliwość wyjazdu do Chorzowa. Nadal aktualny pozostaje jednak czysto piłkarski aspekt całego zamieszania – w Kotle Czarownic spotkają się ze sobą bowiem wicelider tabeli, który pod wodzą Dawida Szwargi jeszcze nie przegrał, i desperacko goniący czołową dwójkę zespół znajdujący się ze swoją formą na fali wznoszącej. Kto zgarnie komplet punktów w hicie 23. kolejki? W sobotę o 19:30 Arka gra na Stadionie Śląskim z Ruchem Chorzów.
Niebiescy przystępowali do piłkarskiej wiosny z 4. miejsca w tabeli, ale terminarz grania w rundzie rewanżowej nakazywał upatrywać w nich jednego z głównych rywali Arki w zmaganiach o czołową dwójkę. Ruch aż 10 z 15 meczów rozgrywa bowiem na własnym boisku. To niebagatelny handicap w zaciętym boju o Ekstraklasę. Kolejnym atutem chorzowian jest niewątpliwie osoba trenera. Dawid Szulczek uporządkował drużynę taktycznie po Januszu Niedźwiedziu, znacząco zwiększył intensywność, ruchliwość i dynamikę w ofensywie śląskiej ekipy i nauczył swoich zawodników zaawansowanego pressingu. Teraz Ruch jest zespołem grającym energetycznie, swoje działania pod bramką rywala opierając na szybkości i zwrotności piłkarzy przyzwyczajonych do gry do przodu. Niebiescy co prawda zaczęli 2025 rok słabiutko – od straty punktów w Siedlcach (remis 1:1) i tęgiego lania od Wisły Kraków (0:5 na Stadionie Śląskim) – ale potem zaczęli już wyglądać znacznie bardziej obiecująco. Najpierw w Pucharze Polski odprawili ekstraklasową Koronę Kielce po triumfie 2:0, a w ostatni poniedziałek w Kotle Czarownic zremisowali z liderem z Niecieczy 2:2, z przebiegu meczu będąc nawet drużyną lepszą i stwarzając sobie znacznie więcej stuprocentowych sytuacji. U podopiecznych Szulczka widać więc tendencję zwyżkową. W tym momencie w tabeli plasują się na 5. lokacie ze stratą 4 punktów do Wisły Płock, 6 do Miedzi i 9 do Arki, ale… przypominamy o wyjątkowo sprzyjającym terminarzu chorzowian, chcąc przestrzec przed przedwczesnym skreślaniem tej ekipy. W bramce Niebieskich stanie w sobotę Martin Turk, bo nawet obronienie w krajowym pucharze dwóch rzutów karnych przez Jakuba Bieleckiego nie pozwoliło 24-letniemu golkiperowi zamachnąć się na pozycję Słoweńca. Na prawej obronie prawdopodobnie spotkanie rozpocznie Martin Konczkowski, choć stawiamy tutaj delikatny znak zapytania, bo przeciwko Niecieczy zabrakło go w składzie chorzowian. Na środku defensywy wybiegną Andrej Lukić i jeden z najlepszych stoperów tego sezonu Szymon Szymański. Na lewej flance Szulczek prawdopodobnie postawi na 20-letniego Szymona Karasińskiego, choć w odwodzie jest też doświadczony Maciej Sadlok. Znacznie więcej realnych znaków zapytania jest natomiast w formacji pomocy. Tutaj na prawym skrzydle szkoleniowiec Ruchu będzie się wahał między Jakubem Myszorem a Miłoszem Kozakiem (2 gole i 5 asyst w tych rozgrywkach), a na lewym – między dynamicznym Mohamedem Mezghranim a utalentowanym 18-letnim Bartłomiejem Barańskim (5 bramek w bieżącej kampanii). Na ,,szóstce” mecz rozpocznie rewelacja ostatnich tygodni Jegor Cykało, który wszedł do I ligi z drzwiami – Ukrainiec wygląda doskonale w destrukcji, a do tego w poprzednich dwóch meczach (z Koroną i Niecieczą) strzelił 3 gole. Na ,,ósemce” Szulczek desygnuje do boju albo Denisa Venturę, albo doskonale znanego w Gdyni Mateusza Szwocha (choć popularny ,,Bania” w Chorzowie raczej otrzymuje więcej zadań ofensywnych), a kilkanaście metrów wyżej operować od pierwszej minuty będzie Filip Starzyński lub 17-letni Jakub Adkonis. Na szpicy pod nieobecność pauzującego za kartki najlepszego strzelca drużyny Daniela Szczepana od pierwszego gwizdka sędziego Marcina Kochanka będziemy oglądali zdobywcę 4 bramek w trwającym sezonie Somę Novothnego. Kontuzjowani są Patryk Sikora, Dominik Preisler i Jakub Sobeczko. Ruch często gra skrzydłami i boczni pomocnicy próbują zarówno gry 1 na 1, jak i dośrodkowań na silnego napastnika – czy to Szczepana, czy Novothnego. Ponadto w chorzowskich szeregach panuje duża wymienność pozycji i energia w szybkiej wymianie futbolówki na połowie rywala. Ta drużyna ma mnóstwo polotu – tyle, że nie zawsze potrafi tę fantazję odpowiednio ukierunkować.
Arka tymczasem powinna pracować nad kierunkowaniem i poprawianiem swojej gry ofensywnej. Ta wygląda na razie bardzo topornie, żółto-niebiescy nie stwarzają sobie wielu sytuacji, a kiedy już są z piłką w polu karnym przeciwnika, brakuje im wykończenia akcji i skuteczności. Cieszy nas, że przeciwko Wiśle zespół strzelił dwa gole po stałych fragmentach gry i że praca Rafała Figla na tym polu procentuje w lidze, natomiast repertuar ataków gdynian nie może ograniczać się jedynie do stojącej piłki. Mamy nadzieję, że Szymon Sobczak po zapakowaniu futbolówki do sieci przed tygodniem znajdzie odblokowanie i teraz zacznie zdobywać bramki seryjnie, natomiast Dawid Szwarga musi mieć w zanadrzu więcej automatyzmów w rozwiązywaniu akcji na połowie rywala. Świetnie spisuje się za to obrona – Arka z zaledwie 17 straconymi golami dysponuje obecnie najlepszą defensywą w lidze. To powinno zadziałać na żółto-niebieskich mobilizująco przed sobotnimi zawodami – tym bardziej, że z kolei Ruch pod względem zdobywania bramek (35 trafień) wygląda najsłabiej z czołówki rywalizującej o awans. Blok obronny Arkowców powinien być niedługo jeszcze stabilniejszy, bo do zdrowia wraca Kike Hermoso – Hiszpan być może będzie do dyspozycji Szwargi już w Chorzowie, podobnie zresztą, jak Alassane Sidibe. Zmorą gdynian mogą niestety w najbliższych tygodniach okazać się żółte kartki – na Śląsku jeszcze nikt pauzować nie będzie, ale zagrożeni karencją w konfrontacji z Górnikiem Łęczna są Zvonimir Petrović (6 kartoników Bośniak złapał jeszcze w barwach Kotwicy), Hide Vitalucci, Dawid Gojny, Michał Marcjanik, Marc Navarro i Tornike Gaprindaszwili. Bilans spotkań przemawia na korzyść Ruchu – Niebiescy wygrali dotychczas 12 bezpośrednich meczów przy 10 triumfach Arki. W Chorzowie piłkarze z Górnego Śląska zwyciężali 8 razy, gdynianie – 4. Te wszystkie statystyki trzeba w sobotę podreperować. Jesienią w Gdyni skończyło się na remisie 1:1, choć trzeba pamiętać, że Karol Arys z sobie tylko znanych powodów nie zaliczył żółto-niebieskim dwóch prawidłowo zdobytych bramek. W tabeli sytuacja wygląda wciąż komfortowo, ale trzeba zażarcie bić się o kolejne trzy punkty. Tym bardziej, że w tej kolejce jest wiele do ugrania – Wisła Płock mierzy siły z Niecieczą, więc ktoś z czołówki straci punkty, Miedź jedzie na niełatwy teren do Pruszkowa, a Wisła Kraków gra u siebie z Górnikiem Łęczna i też nie jest powiedziane, że komplet punktów musi powędrować do Białej Gwiazdy.
W znanym powiedzeniu ,,myśleć o niebieskich migdałach” przymiotnik ,,niebieskich” jest powszechnie interpretowany błędnie jako skojarzenie z kolorem niebieskim. Tymczasem w przypadku popularnej przenośni chodzi o kontekst nieba – omawiane słowo jest tutaj użyte w charakterze synonimu ,,niebiańskich” słodyczy, jak biblijne ,,królestwo niebieskie”. Kiedy człowiek ,,myśli o niebieskich migdałach”, odpływa w marzycielstwo, szuka w swojej głowie przestrzeni wypoczynku, raju, arkadii, idylli. Ostatni akapit zaczęliśmy od odkłamania powszechnego mitu językowego – z nadzieją, że podobnie Arkowcy wyjaśnią w sobotę Niebieskim, na czym polega gra w piłkę, a ulubiona barwa chorzowian będzie się udanie komponować jedynie z kolorem żółtym. Gdynianie natomiast w przypadku wygranej na Stadionie Śląskim będą mogli pozwolić sobie na chwilę wypoczynku i błogiego myślenia o niebiańskich bramach Ekstraklasy, które staną się jeszcze bardziej realne. Potem trzeba będzie wrócić do ciężkiej orki, jednak wywalczenie w sobotę trzech punktów sprawi, że chwilowe rozsmakowanie się w komforcie w tabeli pomoże piłkarzom Szwargi złapać luz psychiczny na dalszą fazę rundy wiosennej. Co mecz krew na butach, o awans macie grać!