Jeszcze na 4 kolejki przed końcem Arka miała 98% szans na bezpośrednie wejście do najwyższej klasy rozgrywkowej. I po raz kolejny wywróciliśmy się na ostatniej prostej. Niemożliwe stało się możliwe. Ale od początku...
Dosyć szybko objęliśmy prowadzenie. Zaczęło się zatem obiecująco. Bramkarz gości z pola bramkowego zagrał prostym podaniem do swojego obrońcy. Ten bardzo niepewnie przyjął piłkę, co dostrzegł nadbiegający Olaf Kobacki. Stoper przyjezdnych ledwo zdążył odegrać do golkipera, który nie opanował futbolówki. Olaf z najbliższej odległości zapisał swojego 15. gola w zakończonym już sezonie. Kilka minut później Wolski, zawodnik lublińskiej drużyny, poszukał trafienia mocnym strzałem z dystansu. Złapał to Paweł Lenarcik. Niedługo później Kobacki mając chrapkę na skompletowanie dubletu uderzył czysto głową. Rosa nie miał problemu z interwencją. Chwilę potem z główki przymierzył Alassane Sidibe, lecz wyraźnie chybił.
W 32. minucie Staniszewski huknął zza pola karnego, ale znacznie się pomylił. Nie minęło sporo czasu, a 18-latek doszedł do kolejnej okazji. Ponownie zdecydował się na uderzenie z dala od miejsca strzeżonego przez Rosę. Młody gracz Arki był naprawdę blisko podwyższenia rezultatu. Na nasze nieszczęście piłka wleciała na górną siatkę. A więc do przerwy na tablicach widniał wynik 1:0 dla Arki. Nastroje dopisywały i długo wyczekiwany awans mieliśmy na wyciągnięcie ręki.
Na początku drugiej odsłony Tornike Gaprindashvili zacentrował na Michała Boreckiego. Nasz pomocnik jednak niecelnie główkował. Za chwilę Ceglarz z okolic 16. metra oddał strzał. Bez większych kłopotów wybronił go Lenarcik. 10 minut później Karol Czubak otrzymawszy zagranie od Kobackiego stanął praktycznie oko w oko z bramkarzem Motoru, który nie pozwolił sobie na utratę bramki.
W pewnym momencie Kobacki zauważył Sebastiana Milewskiego. Posłał mu futbolówkę. Milewski minął Rosę, przed sobą widział już tylko pustą bramkę. Chciał podwyższyć lewą nogą, jednak nie trafił w ogóle w piłkę. I było po okazji. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Szymona Marciniaka powinno być 2:0 dla Arki. Ale nie było... Olaf przegrał pojedynek "sam na sam" z Rosą. Ta sytuacja boleśnie się zemściła. I to podwójnie. Najpierw - tuż przed doliczonym czasem - Motor wyrównał za sprawą bramki Wolskiego. Podopieczny Mateusza Stolarskiego idealnie rąbnął z rzutu wolnego. Został on podyktowany minimalnie za linią pola karnego. Na stadionie zapanowała wówczas konsternacja. Wierzyliśmy, że przed ewentualną dogrywką uda nam się zdobyć tego gola na wagę wygranej. Finalnie nie było ani tego, ani tego. Przydarzyło się to, czego się w głębi duszy obawialiśmy - trafienie dla przyjezdnych. Senegalczyk N'Diaye wkręcił w ziemię Michała Marcjanika i nie dał szans Lenarcikowi. Przy Olimpijskiej nastało osłupienie i kompletny szok. Nikt nie chciał wierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Niektórzy nie wytrzymali. Na poniższym zdjęciu wierny młody kibic:
Wiadomo - każda porażka boli - ale taka, po której drużyna przeciwna świętuje awans na naszym obiekcie jeszcze bardziej. Po raz czwarty w ostatnim czasie musieliśmy to oglądać. Po spotkaniu nasi zawodnicy i sztab zostali przywołani pod Górkę. Tam oddali koszulki. Gdy odchodzili, zostali wygwizdani. Na sektor wszedł rozgoryczony prezes, Marcin Gruchała, który dopytywał kibiców, czy gracze walczyli. Sam właściciel wydał dzisiaj oświadczenie, w którym zapewnił Wojciechowi Łobodzińskiemu dalszy pobyt na stanowisku pierwszego szkoleniowca. Oto pełny komunikat, cytowany przez oficjalną stronę Arki Gdynia:
Warto zadać sobie pytanie - dlaczego powtórnie wypuściliśmy pewny awans z rąk? W gdańsku od wymarzonego sukcesu dzieliły nas minuty, wczoraj w Gdyni to samo. Przed rywalizacją z Motorem piłkarze wyjechali do Gniewina na mini obóz. W dobrze znanym miejscu mieli przebywać z dala od mediów itp. Skupić się na wykonaniu zadania w niedzielę. Pojawiają się liczne oskarżenie kierowane w stronę trenera Łobodzińskiego, jakoby miał zajechać zawodników. Ci wczoraj w końcówce ledwo łapali oddech, a "Łobo" w ciągu meczu przeprowadził jedynie jedną zmianę. Dla porównania Stolarski wymienił czterech swoich... Zapewne wkrótce nadejdą zmiany kadrowe. Chodzą plotki, że Karolem Czubakiem interesują się zespoły z amerykańskiego MLS.
Kibice jak zwykle klasa. Ponad 12,700 sympatyków gdyńskiej Arki zameldowało się na Stadionie Miejskim w Gdyni. Głośny, fanatyczny doping towarzyszył aż do samego końca. Race i sektorówka zrobiły robotę:) Zatem, fani Klubu Marzeń Miasta z Morza, widzimy się w przyszłym sezonie na trybunach. Z Arką zawsze jesteśmy na dobre i na złe. Bez względu na złe chwile, ja przy niej byłem, jestem i będę! Rozumiemy w pełni wasz gniew i głębokie rozczarowanie, ale pamiętajmy również o tym, że Pan Marcin został większościowym akcjonariuszem raptem 3 miesiące temu. Dajmy mu czas. To Gdynianin i Arkowiec z krwi i kości. Dajmy mu czas. Może już za rok nam to wynagrodzi?
Motor: Rosa - Wójcik (79' Stolarski), Kruk, Najemski, Palacz - M. Król (69' R. Król), Wolski, Scalet (60' Gąsior), Wojtkowski (46' Ndiaye), Ceglarz - Mraz
Bramki: 13' Kobacki, 87' Wolski, 90+2' N'Ndiaye
Liczba widzów: 12 741