Po udanym rozpoczęciu sezonu w Bielsku-Białej Arkowcy mieli silne postanowienie zgarnięcia kolejnych trzech punktów - tym bardziej, że teoretycznie miało być o nie łatwiej niż przed tygodniem. Rywalem była bowiem drużyna o nieporównywalnie mniejszym potencjale od Podbeskidzia. W porównaniu do wyjściowej jedenastki, która wybiegła na murawę przy ul. Rychlińskiego, Ryszard Tarasiewicz dokonał jednej zmiany - w pełni zdrowy Hubert Adamczyk zluzował Marcela Predenkiewicza. Artur Skowronek przy doborze podstawowego składu nie pokusił się o oryginalność i desygnował do boju swoich sprawdzonych żołnierzy.

Jako pierwsi zagrożenie pod bramką przeciwnika wygenerowali goście. W 10. minucie Niemiec sprytnym zagraniem za linię obrony gdynian znalazł znajdującego się w doskonałej sytuacji Rozwandowicza, ale ten fatalnie spudłował. Chwilę później Ryndak próbował kąśliwego uderzenia z narożnika szesnastki, jednak minimalnie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Akcje Zagłębia obudziły podopiecznych Tarasiewicza. Aleman przytomnym krótkim podaniem wypracował w polu karnym pozycję do strzału Skórze, ale Gliwa był na posterunku. W kolejnej akcji Czubak głową skierował piłkę obok słupka. W 36. minucie Niemiec oddał mocny strzał z 35 m, jednak futbolówka poszybowała nad bramką Krzepisza. Dwie minuty później piłkę rozegrał między sobą duet Stolc - Adamczyk, ten drugi fenomenalnym zagraniem piętą wyłożył piłkę na strzał defensorowi, jednak obrońcy gości zdołali w porę zablokować tę próbę. Do przerwy w Gdyni goli nie oglądaliśmy.

Druga połowa, podobnie jak pierwsza, zaczęła się od dwóch okazji gości. Najpierw Marcjanik wyblokował strzał głową Dalicia po rzucie rożnym, a chwilę później Sobczak tragicznie przestrzelił z najbliższej odległości. Potem jednak do głosu doszli Arkowcy. W 56. minucie wstrzelenie piłki przed bramkę przez Ziemanna przetoczyło się minimalnie obok lewego słupka Gliwy. Dwanaście minut później Aleman doszedł do strzału przewrotką, jednak nie udało mu się trafić w światło bramki. W 70. minucie żółto-niebiescy szybko rozegrali futbolówkę przed szesnastką Zagłębia, Adamczyk podał do znajdującego się w doskonałej sytuacji Gola, ten jednak uderzył po ziemi w sam środek bramki i Gliwa nie miał problemów ze złapaniem piłki. Cztery minuty później Rozwandowicz po starciu z Czubakiem obejrzał drugą żółtą kartkę i wypisał się w ten sposób z tego piłkarskiego spektaklu, dając Arce handicap gry w przewadze przez ostatni kwadrans. Podopieczni Tarasiewicza nie zamierzali w tej sytuacji próżnować. W 80. minucie Stolc zacentrował z prawej strony na głowę Czubaka, ale piłka wylądowała ostatecznie w rękawicach Gliwy. Sześć minut później Adamczyk mięciutko wrzucił futbolówkę na głowę Alemana, jednak Ekwadorczyk spudłował z kilku metrów. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry gdynianie mieli rzut wolny z 20 m od bramki przyjezdnych. Do piłki podszedł Adamczyk, ale strzelił po ziemi w środek bramki i znów górą z tej rywalizacji wyszedł golkiper sosnowiczan. W ostatniej spośród czterech doliczonych minut piłkę meczową po wrzutce Ziemanna miał na głowie Kuzimski, jednak i tym razem Gliwa zachował czujność. W obliczu tych wszystkich faktów sobotnie zawody zakończyły się bezbramkowym remisem.

Spotkanie z sosnowiczanami było dla Arkowców bardzo nerwowe, ale w pewien sposób sami sobie te niepotrzebne emocje zapewnili. Brakowało im dzisiaj aktywności, energii, dynamiki, cech wolicjonalnych. Kibice zobaczyli poziom ruchliwości, jaki znają z barażu z Chrobrym, a nie ten z najlepszych pojedynków ubiegłego sezonu. W następnych kolejkach tego wigoru musi być u żółto-niebieskich znacznie więcej, jeśli mają regularnie punktować. Za dzisiejszą rywalizację warto pochwalić Przemysława Stolca, który pierwszą połowę spędził na lewej obronie, a drugą na przeciwległej flance i na obu tych pozycjach spisał się znakomicie, będąc uważnym w defensywie i aktywnym pod bramką rywala. Bardzo udane spotkanie rozegrał Sebastian Milewski, a zdecydowana większość akcji Arkowców znów przechodziła przez Huberta Adamczyka, dysponującego świetnym przeglądem pola i podejmującym trafne decyzje. Pozytywnie w debiucie w żółto-niebieskich barwach zaprezentował się też Marcel Ziemann, który często zapędzał się pod szesnastkę Zagłębia i dośrodkowywał futbolówkę przed bramkę. Po dwóch seriach gier gdynianie mają na koncie cztery punkty. W następną sobotę o 17:30 Arka zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Kraków.


Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec 0:0

Arka: Krzepisz - Rymaniak, Marcjanik, Dobrotka (46' Ziemann), Stolc - Skóra (60' Predenkiewicz), Milewski (90+2' Kuzimski), Gol, Aleman, Adamczyk - Czubak.

Zagłębie: Gliwa - Ryndak (63' Banaszewski), Jończy, Dalić, Gojny - Bryła (72' Klupś), Bonecki, Rozwandowicz, Pawłowski (87' Szumilas), Niemiec (63' Borowski) - Sobczak (72' Fabry).

Żółte kartki: Sobczak, Rozwandowicz x2, Fabry.

Czerwona kartka: Rozwandowicz.

Sędzia: Paweł Pskit (Zgierz).

Frekwencja: 4987.