Arka Gdynia - Korona Kielce 1:2 (Siemaszko 74' - Brown Forbes 28', Kovacević 45' k)

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Marić, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Luka Zarandia, Adam Deja, Michał Nalepa (66' Rafał Siemaszko), Michał Janota, Maksymilian Banaszewski (65' Nabil Aankour) - Maciej Jankowski
Korona: Michał Miśkiewicz - Bartosz Rymaniak, Adnan Kovačević, Ognjen Gnjatić, Michael Gardawski (43' Łukasz Kosakiewicz) - Matej Pučko, Oliver Petrak, Jakub Żubrowski, Marcin Cebula (71' Piotr Malarczyk), Ivan Jukić - Felicio Brown Forbes (84' Maciej Górski)

Żółte kartki: Zbozień, Janota, Deja - Żubrowski
Widzów: 6111


Arka wróciła Turcji, gdzie, jak podkreślano, murawy udostępnione Arkowcom były "jak stół", i przyszło jej się mierzyć ze smutną i wyboistą rzeczywistością, jaka zastała ich na Stadionie Miejskim w Gdyni, gdzie plac gry przypominał bardziej pastwisko niż murawę na jakiej powinny grać drużyny ekstraklasy. Oczywiście nie może być to jednak wytłumaczeniem dla porażki w dzisiejszym meczu z Koroną Kielce.

Od początku Arka sprawiała wrażenie drużyny zagubionej, która z jednej strony nie odpuszczała ostrej, fizycznej walki z rywalami, z drugiej nie miała kompletnie pomysłu na stworzenie zagrożenia pod bramką Miśkiewicza. Goście z Kielc również nie zachwycali stylem gry, ale jednak dochodzili do sytuacji strzeleckich. Dwukrotnie z dystansu pomylił się chociażby Cebula. W 28. minucie z kolei Korona miała rzut rożny i zdobyła bramkę. Do strzału głową po dośrodkowaniu z narożnika doszedł Felicio Brown Forbes, i bez problemu, przy obrońcach Arki jedynie obserwujących całe zdarzenie, umieścił piłkę w siatce. Jesienią stałe fragmenty były olbrzymim problemem Arki, ale jak widać w pierwszym wiosennym meczu, na błędach się nie nauczono. Tym bardziej, że już w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie goście zdobyli drugą bramkę. Po kolejnym rzucie rożnym Maksymilian Banaszewski faulował w polu karnym Petraka i sędzia podyktował rzut karny, który pewnie na bramkę zamienił Kovacević.

Arka nieco lepiej rozpoczęła drugą połowę, starając się zamknąć Koronę w obrębie pola karnego. Niewiele jednak z tego wynikało. Przede wszystkim żółto-niebiescy zbyt rzadko testowali formę stojącego w bramce Miśkiewicza. Odrobinę nadziei wlał w serca kibiców dopiero wprowadzony z ławki rezerwowych Rafał Siemaszko. "Siema" doszedł do piłki wstrzelonej w szesnastkę przez Adama Deję i mocnym uderzeniem wpakował ją do bramki. To było jednak wszystko na co było stać Arkę. Pomimo dosyć rozpaczliwych prob w końcówce, mądrze grająca Korona nie dała się ukłuć po raz drugi. Arka zaczyna rundę wiosenną w stylu, w jakim prezentowała się w poprzednich dwóch sezonach.

Dodatkowo żółte kartki dla Adama Dei i Michała Janoty oznaczają, że obu zawodników zabraknie w przyszłą sobotę w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec.